Dariusz Michalski
"KORZONEK" DRZEWA SUKCESU
„Korzonek”?
Tak ANDRZEJ KORZYŃSKI był nazywany przez przyjaciół i znajomych.
Kompozytor, aranżer, pianista. Urodził się 2 marca 1940 w Warszawie. Ukończył stołeczną Wyższą Szkołę Muzyczną mając dwadzieścia trzy lata: uczeń profesora Kazimierza Sikorskiego, studiował kompozycję i dyrygenturę. Pracą dyplomową Korzyńskiego była mikro-opera radiowa „Klucz” (1965). Choć wątły, ów związek z radiem zadecydował w następnym roku o podjęciu przezeń pracy zawodowej w Polskim Radiu i Telewizji.
Zachęcony wcześniejszymi sukcesami w kabarecie Manekin studenckiego klubu Largactil w Warszawie, Korzyński-pianista założył zespół Ricercar ’64, specjalizujący się w nagraniach muzyki instrumentalnej (pierwowzór powstałego dekadę później Arp Life).
Korzyński-aranżer czy raczej Korzyński-działacz organizuje (wspólnie z Mateuszem Święcickim i Witoldem Pogranicznym) przy radiowym Popołudniu z młodością samodzielną redakcję muzyczną, która 1 września 1965 rozpoczyna działalność jako Młodzieżowe Studio Rytm.
Korzyński: „Naszą zaletą było to, że nie przetrzymywaliśmy utworów, które natychmiast trafiały ze studia na antenę, błyskawicznie poddane ocenie słuchaczy. Zdobywając popularność, lansowały wykonawców oraz twórców. W ten sposób narodziły się rozmaite nowe formacje. Właściwie prawie wszyscy młodzieżowi wykonawcy byli związani z naszą redakcją. Młodzieżowe Studio Rytm nagrywało rocznie trzysta utworów!”.
Działało osiem lat.


Ale wcześniej debiutuje Korzyński-kompozytor: dla Piotra Szczepanika pisze Zabawę podmiejską oraz Radiową Piosenkę Roku 1965 Żółte kalendarze.
Szczepanik: „Żółte kalendarze zyskały sobie od razu wielu zwolenników. W stałym plebiscycie na radiową piosenkę miesiąca padł na nie rekord głosów – 14 300 – należący poprzednio do Rudego rydza. A skąd ja się wziąłem w radiu? Wypatrzył czy raczej «wysłuchał» mnie na jednej ze studenckich giełd piosenki w Lublinie kompozytor przyszłego przeboju; jeździł na takie imprezy regularnie, uważał, że śpiewających talentów jest w Polsce wiele, trzeba tylko im pomóc, zachęcić, poznać je i… podsunąć właściwą piosenkę do wykonania.
Żółte kalendarze miały śpiewać Marta Przybora (córka Jeremiego) i aktorka Beata Tyszkiewicz (żona Wajdy). Od Andrzeja dowiedziałem się, że «nie dały rady». Oczywiście już po wspólnym sukcesie. Bo gdyby mi powiedział wcześniej, że ma dla mnie «resztkę z pańskiego stołu», to… bo ja wiem…?”.


W krótkim czasie Andrzej Korzyński skomponował największe polskie przeboje drugiej połowy lat sześćdziesiątych (pod własnym nazwiskiem i pod pseudonimem Andrzej Spol):
dla Szczepanika – Nie jestem sobą; Radiową Piosenkę Roku 1966 Kochać; Niedomówienia; Lepiej nie pytaj; Zanim zaśniesz;
dla Marii Dąbrowskiej – Pierwszy raz;
dla Krystyny Konarskiej – Czy ktoś ci powiedział; Już późno;
dla Henryka Fabiana, solisty Czerwono-Czarnych – Napiszę do ciebie z dalekiej podróży;
dla Adriany Rusowicz z konkurencyjnych Niebiesko-Czarnych – Czekam na miłość;
dla Grupy ABC – Oj, czekam ja, czekam; Pożegnaj mnie, dziewczyno;
dla zespołu Wiślanie 69 – Kiedyś przecież spotkamy się znów;
dla Trubadurów – Wszystko na pokaz; Zaufaj sercu;
dla Violetty Villas – Port, w którym nie ma mew; W Zakopanem pada deszcz;
dla Czesława Niemena – sławny, również z zagranicznych wykonań, Domek bez adresu.



Jaki miał stosunek do wykonawców swoich piosenek (najczęściej wspólnych przebojów)? Jak traktowali i oceniali je oni?
Konarska: „Wszyscy mówili o mojej urodzie, figurze, nastroju moich piosenek – jedynie Andrzej uważał, że zdanie wykonawcy jest tak samo ważne, jak kompozytora. Kiedy dostałam tamtą piosenkę, przeczytałam jej tekst, Andrzej kilka razy zagrał mi ją na fortepianie – usłyszałam:
– Czy ktoś ci powiedział, że ta piosenka ma w sobie jakąś tajemnicę, nastrój, zagadkę? Że śpiewasz niby do mężczyzny, ale każesz zastanowić się wszystkim słuchaczom nad tym, co w «środku» tej piosenki?
Moja kariera potoczyła się trochę inaczej. Bo tak mądrze i życiowo, i «artystycznie», nikt ze mną już nie rozmawiał. Tylko Andrzej”.
Otwarty na muzykę nazywaną młodzieżową (po prostu bigbeatową), Andrzej Korzyński dał szansę nie tylko rozwoju, ale zaistnienia na radiowej antenie wielu formacjom. Tajfuny stały się nawet jego „podręcznym” zespołem, nagrywającym dla Studia Rytm samodzielnie, towarzyszącym w nagraniach większości solistów.
O zawodowym starcie Blackoutu Mateusz Święcicki (kolejny „dobry duch” rodzimego beatu) powiedział: „Wystąpił na Krajowych Targach Piosenki w Rzeszowie. Ładnie brzmiał, miał wielki potencjał, wiele możliwości; jak wtedy mówiono – był obiecujący. Andrzej, kiedy mu o nich opowiedziałem, powiedział krótko: «Jak są dobrzy, to ich nagrywamy». Przyjechali, w pocie czoła ćwiczyli, nagrali – dzień później mogli siebie usłyszeć w Programie I Polskiego Radia”.
No i Grupa Test!
Już piosenka Do zobaczenia dowodzi, iż Korzyński nie tylko „miał ucho” na Wojciecha Gąssowskiego (to on wcześniej nakłonił go do nagrania dla Studia Rytm Zielonych wzgórz nad Soliną), ale też uparcie szukał nowatorskiej formuły brzmieniowej dla zespołu, po którego możliwościach technicznych oraz interpretacyjnych (wokalista!) wiele sobie obiecywał. Do zobaczenia to przebój stylowy, „skrojony” przez fachowca. W nagraniu wykorzystuje krotochwilne brzmienie bandża i wcale nie szkodzi, że natrętnie przypomina Rosie angielskiego śpiewaka wodewilowego Dona Partridge’a (Korzyński: „To był zamierzony żart, test dla słuchaczy, ich wiedzy i osłuchania”).
Jednak nie w tym kierunku zamierzał prowadzić Grupę Test szef Studia Rytm. Ich następne wspólne nagranie, z kwietnia 1974 Przygoda bez miłości, pokazało, iż przekształcenie się polskiego beatu w autentyczny rock jest, mówiąc językiem komunikatów politycznych, procesem trwałym i nieodwracalnym.
Autor Jerzy Miller: „Andrzej mi wytłumaczył, że ciężki, twardy i głośny rock jest do strawienia, nawet może być atrakcyjny, jeśli gitarowej melodii przeciwstawi się tekst opowiadający o czymś, co nastoletni odbiorca połączy w swojej skołatanej, bo niedoświadczonej duszy z czymś, co najłatwiej, podświadomie zrozumie: z uczuciem, z tkliwością, z miłością. Polska tradycja tekściarska idealnie splotła się z anglosaską nowoczesnością, jeśli nie w całym repertuarze hardrockowej Grupy Test, to na pewno w jej (w naszym!) sztandarowym przeboju”.
Choć w kolejnych latach najwięcej zadowolenia przyniosła mu muzyka filmowa, Korzyński lat siedemdziesiątych nie zapomniał o piosenkach: wspomniana Przygoda bez miłości (Grupa Test); Co nowego, Olgo (Andrzej i Eliza); Radiowa Piosenka Roku 1973 Motylem jestem (Irena Jarocka); Gdybyś miał dwa życia (Blues and Rock Wojciecha Skowrońskiego); Do łezki łezka (Maryla Rodowicz) i A kto się kocha w tobie (Zdzisława Sośnicka) to wciąż bardzo popularne przeboje. Ogromnym powodzeniem cieszyła się także Gwiazda dnia czyli piosenka w wykonaniu grupy 2+1 z filmu W pustyni i w puszczy (1973). W Stanach Zjednoczonych zwróciła uwagę sławnych braci Richarda i Roberta Shermanów, którzy zamierzali nagrać anglojęzyczną wersję i nalegali na przyjazd polskiego kompozytora. Ich komplementy pod jego adresem („Your music is great”) łatwo zrozumieć, czytając hasło Korzyński, Andrzej choćby we włoskim Film Music Lexicon




Bardzo dużo piosenek skomponował (czasami też napisał) dla Maryli Rodowicz – Do łezki łezka; Krąży, krąży złoty pieniądz, Szparka sekretarka; Kasa sex; Gejsza nocy; Gimnastyka; Łza na rzęsie; Opera mydlana.
„Mieliśmy niepisaną umowę, że każdą nową piosenką zaskakujemy słuchaczy. Było disco – no to teraz ballada. Romantycznie? To następny numer będzie kabaretowy. Marylka rozumiała to jak nikt inny, ta konwencja ją bawiła, swoimi strojami, gestami, minami, no i wspaniałą interpretacją z większości naszych numerów zrobiła prawdziwe perełki”.



Jonasz Kofta (z którym napisał między innymi Krąży, krąży złoty pieniądz) – jak to on, mocno filozoficznie: „Kiedy przeczytał mój tekst pierwszy raz – roześmiał się:
– To o naszym szołbiznesie?
Tym pytaniem doświadczonego faceta jakby wszedł w sam środek mojej duszy – więc i ja go zapytałem:
– W sumie tak, ale do tego wniosku nie dochodzi się od razu, po pierwszym usłyszeniu piosenki.
Andrzej na to: – Chyba, że ten, kto ją zaśpiewa, wybornie zna swojego słuchacza.
– Ta!
– Co: ta? – zapytał, chyba udając, że mnie nie rozumie.
– Wykonawczyni. Ona – nie on. I bardzo dobrze wiesz, że myślimy o tej samej…
– Mańka?
– A kto inny?!”.
Sensacją roku 1974 (i kolejnych lat, aż do 1978) był zespół instrumentalny Arp Life, o wciąż zmieniającym się składzie – swoisty ewenement ówczesnego rodzimego show-businessu.
Współzałożyciel Mateusz Święcicki: „Dużo jeździłem zagranicę, podpatrywałem i podsłuchiwałem kogo i gdzie tylko się dało – i usłyszałem gdzieś dziwny instrument: syntezator (początkowo nazywaliśmy go syntetyzer). Dla klawiszowców, jak Andrzej i ja, po prostu marzenie. Dla perkusistów – melodyczny «opowiadacz» tego, co produkowali w swoich rytmach. Ale najważniejsze, że nie trzeba było tysięcy stron papieru nutowego, użerania się z szefami muzycznymi o aranżacje, żmudnego kompletowania zespołu instrumentalnego, podlizywania się szefom radiowych orkiestr. Pomysł muzyczny rejestrowało się dzięki syntezatorowi, dodawało, co trzeba, rozwijało, urozmaicało – wszystko ekspresowo, w trakcie jednej sesji. Korzonek zakochał się w syntezatorze, który mu sprezentowałem, razem z [perkusistą] Ryśkiem Szumliczem i jego kolekcją «przeszkadzajek» stworzyliśmy, jak je później nazwano, «jedyne takie trio» – podkładające instrumentalistom i piosenkarzom, nagrywające samodzielnie niemal każdy rodzaj muzyki, natychmiast «kupione» przez film. To naprawdę była sensacja!”
W latach 80. superprzebojami okazały się Dysk-dżokej i King Bruce Lee – karate mistrz, przezabawne pastisze, z wdziękiem i humorem skomponowane i n a p i s a n e przez Andrzeja Korzyńskiego.
Twórcę zdolnego i wszechstronnego. Dowodem – kierowane przezeń zespoły instrumentalne; muzyka filmowa i baletowa; klasyczny slow-fox obok nowoczesnej funky; repertuar Czesława Niemena i Violetty Villas, Grupy ABC i Dwa Plus Jeden; z jednej strony kpiarski pastisz disco w wykonaniu tajemniczego Franka Kimono (Piotr Fronczewski) i dobrodusznego Pana Kleksa (onże), z drugiej niby niemodny, zawsze przecież wzruszający Piotr Szczepanik.
Świadom trafności własnej maksymy „Dobra piosenka sprawdzi się wszędzie”, w 1984 kompozytor świętował sukces musicalu Drugie wejście smoka – scenicznej wersji Franka Kimono w Teatrze Muzycznym w Gdyni (380 000 publiczności!).
Od 1991 jego Mydełko Fa (evergreen, dzięki Marlenie Drozdowskiej i Markowi Kondratowi) „myje” uszy kolejnego pokolenia muzykalnych Polaków.




Andrzej Korzyński zmarł 18 kwietnia 2022 w Warszawie.
O AUTORZE

Dariusz Michalski
publicysta i krytyk muzyczny, autor audycji radiowych i telewizyjnych, historyk muzyki rozrywkowej.
Laureat Złotego Ekranu.
W dzienniku „Sztandar Młodych” przez ponad ćwierć wieku autor najstarszej w Europie rubryki muzycznej Metronom. W Telewizji Polskiej współtwórca Leksykonu polskiej muzyki rozrywkowej.
Współautor Encyklopedii Muzycznej PWM, Encyklopedii jazzu i współczesnej muzyki rozrywkowej czeskiego Supraphonu oraz albumu-kompendium Polska 100 lat.
Autor książkowych biografii Ernesta Brylla, Mieczysława Fogga, Aliny Janowskiej, Kaliny Jędrusik, Krzysztofa Klenczona, Johna Lennona, Wojciecha Młynarskiego, Czesława Niemena, Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, trzech tomów historii polskiej muzyki rozrywkowej oraz historii telewizji w Polsce.
Dariusz Michalski
"KORZONEK" DRZEWA SUKCESU
„Korzonek”?
Tak ANDRZEJ KORZYŃSKI był nazywany przez przyjaciół i znajomych.
Kompozytor, aranżer, pianista. Urodził się 2 marca 1940 w Warszawie. Ukończył stołeczną Wyższą Szkołę Muzyczną mając dwadzieścia trzy lata: uczeń profesora Kazimierza Sikorskiego, studiował kompozycję i dyrygenturę. Pracą dyplomową Korzyńskiego była mikro-opera radiowa „Klucz” (1965). Choć wątły, ów związek z radiem zadecydował w następnym roku o podjęciu przezeń pracy zawodowej w Polskim Radiu i Telewizji.
Zachęcony wcześniejszymi sukcesami w kabarecie Manekin studenckiego klubu Largactil w Warszawie, Korzyński-pianista założył zespół Ricercar ’64, specjalizujący się w nagraniach muzyki instrumentalnej (pierwowzór powstałego dekadę później Arp Life).
Korzyński-aranżer czy raczej Korzyński-działacz organizuje (wspólnie z Mateuszem Święcickim i Witoldem Pogranicznym) przy radiowym Popołudniu z młodością samodzielną redakcję muzyczną, która 1 września 1965 rozpoczyna działalność jako Młodzieżowe Studio Rytm.
Korzyński: „Naszą zaletą było to, że nie przetrzymywaliśmy utworów, które natychmiast trafiały ze studia na antenę, błyskawicznie poddane ocenie słuchaczy. Zdobywając popularność, lansowały wykonawców oraz twórców. W ten sposób narodziły się rozmaite nowe formacje. Właściwie prawie wszyscy młodzieżowi wykonawcy byli związani z naszą redakcją. Młodzieżowe Studio Rytm nagrywało rocznie trzysta utworów!”.
Działało osiem lat.


Ale wcześniej debiutuje Korzyński-kompozytor: dla Piotra Szczepanika pisze Zabawę podmiejską oraz Radiową Piosenkę Roku 1965 Żółte kalendarze.
Szczepanik: „Żółte kalendarze zyskały sobie od razu wielu zwolenników. W stałym plebiscycie na radiową piosenkę miesiąca padł na nie rekord głosów – 14 300 – należący poprzednio do Rudego rydza. A skąd ja się wziąłem w radiu? Wypatrzył czy raczej «wysłuchał» mnie na jednej ze studenckich giełd piosenki w Lublinie kompozytor przyszłego przeboju; jeździł na takie imprezy regularnie, uważał, że śpiewających talentów jest w Polsce wiele, trzeba tylko im pomóc, zachęcić, poznać je i… podsunąć właściwą piosenkę do wykonania.
Żółte kalendarze miały śpiewać Marta Przybora (córka Jeremiego) i aktorka Beata Tyszkiewicz (żona Wajdy). Od Andrzeja dowiedziałem się, że «nie dały rady». Oczywiście już po wspólnym sukcesie. Bo gdyby mi powiedział wcześniej, że ma dla mnie «resztkę z pańskiego stołu», to… bo ja wiem…?”.

W krótkim czasie Andrzej Korzyński skomponował największe polskie przeboje drugiej połowy lat sześćdziesiątych (pod własnym nazwiskiem i pod pseudonimem Andrzej Spol):
dla Szczepanika – Nie jestem sobą; Radiową Piosenkę Roku 1966 Kochać; Niedomówienia; Lepiej nie pytaj; Zanim zaśniesz;
dla Marii Dąbrowskiej – Pierwszy raz;
dla Krystyny Konarskiej – Czy ktoś ci powiedział; Już późno;
dla Henryka Fabiana, solisty Czerwono-Czarnych – Napiszę do ciebie z dalekiej podróży;
dla Adriany Rusowicz z konkurencyjnych Niebiesko-Czarnych – Czekam na miłość;
dla Grupy ABC – Oj, czekam ja, czekam; Pożegnaj mnie, dziewczyno;
dla zespołu Wiślanie 69 – Kiedyś przecież spotkamy się znów;
dla Trubadurów – Wszystko na pokaz; Zaufaj sercu;
dla Violetty Villas – Port, w którym nie ma mew; W Zakopanem pada deszcz;
dla Czesława Niemena – sławny, również z zagranicznych wykonań, Domek bez adresu.


Jaki miał stosunek do wykonawców swoich piosenek (najczęściej wspólnych przebojów)? Jak traktowali i oceniali je oni?
Konarska: „Wszyscy mówili o mojej urodzie, figurze, nastroju moich piosenek – jedynie Andrzej uważał, że zdanie wykonawcy jest tak samo ważne, jak kompozytora. Kiedy dostałam tamtą piosenkę, przeczytałam jej tekst, Andrzej kilka razy zagrał mi ją na fortepianie – usłyszałam:
– Czy ktoś ci powiedział, że ta piosenka ma w sobie jakąś tajemnicę, nastrój, zagadkę? Że śpiewasz niby do mężczyzny, ale każesz zastanowić się wszystkim słuchaczom nad tym, co w «środku» tej piosenki?
Moja kariera potoczyła się trochę inaczej. Bo tak mądrze i życiowo, i «artystycznie», nikt ze mną już nie rozmawiał. Tylko Andrzej”.

Otwarty na muzykę nazywaną młodzieżową (po prostu bigbeatową), Andrzej Korzyński dał szansę nie tylko rozwoju, ale zaistnienia na radiowej antenie wielu formacjom. Tajfuny stały się nawet jego „podręcznym” zespołem, nagrywającym dla Studia Rytm samodzielnie, towarzyszącym w nagraniach większości solistów.
O zawodowym starcie Blackoutu Mateusz Święcicki (kolejny „dobry duch” rodzimego beatu) powiedział: „Wystąpił na Krajowych Targach Piosenki w Rzeszowie. Ładnie brzmiał, miał wielki potencjał, wiele możliwości; jak wtedy mówiono – był obiecujący. Andrzej, kiedy mu o nich opowiedziałem, powiedział krótko: «Jak są dobrzy, to ich nagrywamy». Przyjechali, w pocie czoła ćwiczyli, nagrali – dzień później mogli siebie usłyszeć w Programie I Polskiego Radia”.
No i Grupa Test!
Już piosenka Do zobaczenia dowodzi, iż Korzyński nie tylko „miał ucho” na Wojciecha Gąssowskiego (to on wcześniej nakłonił go do nagrania dla Studia Rytm Zielonych wzgórz nad Soliną), ale też uparcie szukał nowatorskiej formuły brzmieniowej dla zespołu, po którego możliwościach technicznych oraz interpretacyjnych (wokalista!) wiele sobie obiecywał. Do zobaczenia to przebój stylowy, „skrojony” przez fachowca. W nagraniu wykorzystuje krotochwilne brzmienie bandża i wcale nie szkodzi, że natrętnie przypomina Rosie angielskiego śpiewaka wodewilowego Dona Partridge’a (Korzyński: „To był zamierzony żart, test dla słuchaczy, ich wiedzy i osłuchania”).
Jednak nie w tym kierunku zamierzał prowadzić Grupę Test szef Studia Rytm. Ich następne wspólne nagranie, z kwietnia 1974 Przygoda bez miłości, pokazało, iż przekształcenie się polskiego beatu w autentyczny rock jest, mówiąc językiem komunikatów politycznych, procesem trwałym i nieodwracalnym.
Autor Jerzy Miller: „Andrzej mi wytłumaczył, że ciężki, twardy i głośny rock jest do strawienia, nawet może być atrakcyjny, jeśli gitarowej melodii przeciwstawi się tekst opowiadający o czymś, co nastoletni odbiorca połączy w swojej skołatanej, bo niedoświadczonej duszy z czymś, co najłatwiej, podświadomie zrozumie: z uczuciem, z tkliwością, z miłością. Polska tradycja tekściarska idealnie splotła się z anglosaską nowoczesnością, jeśli nie w całym repertuarze hardrockowej Grupy Test, to na pewno w jej (w naszym!) sztandarowym przeboju”.

Choć w kolejnych latach najwięcej zadowolenia przyniosła mu muzyka filmowa, Korzyński lat siedemdziesiątych nie zapomniał o piosenkach: wspomniana Przygoda bez miłości (Grupa Test); Co nowego, Olgo (Andrzej i Eliza); Radiowa Piosenka Roku 1973 Motylem jestem (Irena Jarocka); Gdybyś miał dwa życia (Blues and Rock Wojciecha Skowrońskiego); Do łezki łezka (Maryla Rodowicz) i A kto się kocha w tobie (Zdzisława Sośnicka) to wciąż bardzo popularne przeboje. Ogromnym powodzeniem cieszyła się także Gwiazda dnia czyli piosenka w wykonaniu grupy 2+1 z filmu W pustyni i w puszczy (1973). W Stanach Zjednoczonych zwróciła uwagę sławnych braci Richarda i Roberta Shermanów, którzy zamierzali nagrać anglojęzyczną wersję i nalegali na przyjazd polskiego kompozytora. Ich komplementy pod jego adresem („Your music is great”) łatwo zrozumieć, czytając hasło Korzyński, Andrzej choćby we włoskim Film Music Lexicon



Bardzo dużo piosenek skomponował (czasami też napisał) dla Maryli Rodowicz – Do łezki łezka; Krąży, krąży złoty pieniądz, Szparka sekretarka; Kasa sex; Gejsza nocy; Gimnastyka; Łza na rzęsie; Opera mydlana.
„Mieliśmy niepisaną umowę, że każdą nową piosenką zaskakujemy słuchaczy. Było disco – no to teraz ballada. Romantycznie? To następny numer będzie kabaretowy. Marylka rozumiała to jak nikt inny, ta konwencja ją bawiła, swoimi strojami, gestami, minami, no i wspaniałą interpretacją z większości naszych numerów zrobiła prawdziwe perełki”.

Jonasz Kofta (z którym napisał między innymi Krąży, krąży złoty pieniądz) – jak to on, mocno filozoficznie: „Kiedy przeczytał mój tekst pierwszy raz – roześmiał się:
– To o naszym szołbiznesie?
Tym pytaniem doświadczonego faceta jakby wszedł w sam środek mojej duszy – więc i ja go zapytałem:
– W sumie tak, ale do tego wniosku nie dochodzi się od razu, po pierwszym usłyszeniu piosenki.
Andrzej na to: – Chyba, że ten, kto ją zaśpiewa, wybornie zna swojego słuchacza.
– Ta!
– Co: ta? – zapytał, chyba udając, że mnie nie rozumie.
– Wykonawczyni. Ona – nie on. I bardzo dobrze wiesz, że myślimy o tej samej…
– Mańka?
– A kto inny?!”.

Sensacją roku 1974 (i kolejnych lat, aż do 1978) był zespół instrumentalny Arp Life, o wciąż zmieniającym się składzie – swoisty ewenement ówczesnego rodzimego show-businessu.
Współzałożyciel Mateusz Święcicki: „Dużo jeździłem zagranicę, podpatrywałem i podsłuchiwałem kogo i gdzie tylko się dało – i usłyszałem gdzieś dziwny instrument: syntezator (początkowo nazywaliśmy go syntetyzer). Dla klawiszowców, jak Andrzej i ja, po prostu marzenie. Dla perkusistów – melodyczny «opowiadacz» tego, co produkowali w swoich rytmach. Ale najważniejsze, że nie trzeba było tysięcy stron papieru nutowego, użerania się z szefami muzycznymi o aranżacje, żmudnego kompletowania zespołu instrumentalnego, podlizywania się szefom radiowych orkiestr. Pomysł muzyczny rejestrowało się dzięki syntezatorowi, dodawało, co trzeba, rozwijało, urozmaicało – wszystko ekspresowo, w trakcie jednej sesji. Korzonek zakochał się w syntezatorze, który mu sprezentowałem, razem z [perkusistą] Ryśkiem Szumliczem i jego kolekcją «przeszkadzajek» stworzyliśmy, jak je później nazwano, «jedyne takie trio» – podkładające instrumentalistom i piosenkarzom, nagrywające samodzielnie niemal każdy rodzaj muzyki, natychmiast «kupione» przez film. To naprawdę była sensacja!”

W latach 80. superprzebojami okazały się Dysk-dżokej i King Bruce Lee – karate mistrz, przezabawne pastisze, z wdziękiem i humorem skomponowane i n a p i s a n e przez Andrzeja Korzyńskiego.
Twórcę zdolnego i wszechstronnego. Dowodem – kierowane przezeń zespoły instrumentalne; muzyka filmowa i baletowa; klasyczny slow-fox obok nowoczesnej funky; repertuar Czesława Niemena i Violetty Villas, Grupy ABC i Dwa Plus Jeden; z jednej strony kpiarski pastisz disco w wykonaniu tajemniczego Franka Kimono (Piotr Fronczewski) i dobrodusznego Pana Kleksa (onże), z drugiej niby niemodny, zawsze przecież wzruszający Piotr Szczepanik.
Świadom trafności własnej maksymy „Dobra piosenka sprawdzi się wszędzie”, w 1984 kompozytor świętował sukces musicalu Drugie wejście smoka – scenicznej wersji Franka Kimono w Teatrze Muzycznym w Gdyni (380 000 publiczności!).
Od 1991 jego Mydełko Fa (evergreen, dzięki Marlenie Drozdowskiej i Markowi Kondratowi) „myje” uszy kolejnego pokolenia muzykalnych Polaków.





Andrzej Korzyński zmarł 18 kwietnia 2022 w Warszawie.
O AUTORZE

Dariusz Michalski
publicysta i krytyk muzyczny, autor audycji radiowych i telewizyjnych, historyk muzyki rozrywkowej.
Laureat Złotego Ekranu.
W dzienniku „Sztandar Młodych” przez ponad ćwierć wieku autor najstarszej w Europie rubryki muzycznej Metronom. W Telewizji Polskiej współtwórca Leksykonu polskiej muzyki rozrywkowej.
Współautor Encyklopedii Muzycznej PWM, Encyklopedii jazzu i współczesnej muzyki rozrywkowej czeskiego Supraphonu oraz albumu-kompendium Polska 100 lat.
Autor książkowych biografii Ernesta Brylla, Mieczysława Fogga, Aliny Janowskiej, Kaliny Jędrusik, Krzysztofa Klenczona, Johna Lennona, Wojciecha Młynarskiego, Czesława Niemena, Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, trzech tomów historii polskiej muzyki rozrywkowej oraz historii telewizji w Polsce.