Maria Szabłowska

Studio Rytm czyli „Proletariacki ruch oddolny”

Czas mija, a ja ciągle nie mogę pogodzić się ze śmiercią Andrzeja. Ciągle mi się zdaje , że jeszcze zadzwoni i powie, żebym czegoś posłuchała. Tylko bez uprzedzeń, bo „awangarda nie zna litości” …Nie pojedziemy więcej z Andrzejem i Sylwią na nasze ulubione Kanary ani do Dubaju… Ani do „naszego” hotelu nad morzem w Almunecar w Hiszpanii, ani jesienią ani wiosną. To tam powstawał wywiad rzeka, na który udało mi się namówić Korzenia / w Studiu Rytm wszyscy mówiliśmy o nim Korzeń /. Wzbraniał się długo, twierdził, że nie jest żadnym anegdotczikiem – a był anegdotczikiem doskonałym! – ale w końcu zgodził się. Powiedział: no dobrze, pojedziemy do Almunecar, usiądziemy w knajpce nad morzem i będę ci opowiadał swoje życie. Najpierw mówił nieśmiało i jakby trochę niechętnie, ale potem wciągnął się we własną historię. Oczywiście częściowo ją znałam, ale jego opowieści z czasów wojennych i tuż powojennych były dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Wydarzenia roku 1956 także…O jego przyjaźni z Andrzejem Żuławskim, od czasów szkolnych aż do śmierci, powinno się nakręcić film …
Maria Szabłowska i Andrzej Korzyński
Sylwia Sokorska-Korzyńska

Poznałam Andrzeja dzięki jego przyszłej żonie Sylwii, z którą studiowałyśmy orientalistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Była córką prezesa Radiokomitetu Włodzimierza Sokorskiego i pewnie tata jej załatwił audycję w Rozgłośni Harcerskiej – magazyn „Nie tylko dla dziewcząt”. Zaprosiła mnie tam kiedyś, żebym opowiedziała o naszych studiach. Program oprawiał muzycznie jej narzeczony i szef radiowego Młodzieżowego Studia Rytm – Andrzej Korzyński, które w Programie Pierwszym Polskiego Radia codziennie nadawało audycje z muzyką zwaną wtedy dla niepoznaki big beatową, żeby nie drażnić władz amerykańską nazwą rock and roll… ale przecież to był polski rock and roll. Nie tylko nadawało audycje, ale też, a może przede wszystkim, nagrywało wszystkie gwiazdy big beatu z Niemenem na czele: Czerwone Gitary, Trubadurów, Breakoutów, Dwa plus Jeden, Tadeusza Woźniaka, Niebiesko i Czerwono Czarnych, ABC, Halinę Frąckowiak…

Można powiedzieć, że to Studio Rytm i Korzyński dali polskiej młodzieży muzykę, na jaką czekała…Mało tego, wiele osób, a wśród nich krytycy muzyczni, uważało, że rock and roll nad Wisłą nie ma szans, że nie umiemy tak komponować, tak śpiewać, że to nie nasza kultura i nikt nie będzie chciał tego słuchać…Partyjne władze oczywiście były zdecydowanie przeciwne big beatowi i wtedy Korzyński genialnie wymyślił nazwę tego spontanicznego przecież i szczerego nurtu muzycznego. Nazwał go proletariackim ruchem oddolnym! Podziałało. Niemen, Czerwone Gitary, Breakout, Trubadurzy i reszta mogli zacząć nagrywać.

Andrzej Korzyński i Maria Szabłowska w Almunecar
Statuetkę Złotego Fryderyka 2023 dla Andrzeja Korzyńskiego (przyznaną pośmiertnie) wręcza wnukom Maria Szabłowska
Kiedy Andrzej zaproponował mi pracę w Rytmie, myślałam, że żartuje. Nawet nie śmiałam marzyć , że znajdę się w Młodzieżowym Studiu Rytm, którego oczywiście codziennie słuchałam, więc nie poszłam na pierwsze spotkanie…Całe szczęście mieliśmy w domu telefon, jedyny na naszej ulicy. Andrzej zadzwonił i wytłumaczył mi, że jak nie przyjdę, to ominą mnie w życiu fajne rzeczy. Nadajesz się do radia – powiedział – czekam jutro, zrobimy próbę mikrofonową.
Taki był, sam cholernie zdolny, nie skupiał się tylko na swojej twórczości, lubił pomagać ludziom.
„Ale tylko tym, którym warto pomagać” – powtarzał to wiele razy.

O AUTORCE

Maria Szabłowska

Dziennikarka radiowa i telewizyjna, związana od lat z Polskim Radiem. Współpracowała z legendarnym Studiem RYTM i Popołudniem z młodością oraz z redakcją muzyczną Programu I PR. W duecie z Krzysztofem Szewczykiem prowadziła w telewizji niezwykle popularny program „Wideoteka dorosłego człowieka”. Jest autorką książek „Elvis – amerykański sen” oraz „Cały ten big beat”, a także wywiadu-rzeki z Andrzejem Korzyńskim pod tytułem „Znam wszystkie wasze numery”.

Maria Szabłowska

Studio Rytm czyli „Proletariacki ruch oddolny”

Czas mija, a ja ciągle nie mogę pogodzić się ze śmiercią Andrzeja. Ciągle mi się zdaje , że jeszcze zadzwoni i powie, żebym czegoś posłuchała. Tylko bez uprzedzeń, bo „awangarda nie zna litości” …Nie pojedziemy więcej z Andrzejem i Sylwią na nasze ulubione Kanary ani do Dubaju… Ani do „naszego” hotelu nad morzem w Almunecar w Hiszpanii, ani jesienią ani wiosną. To tam powstawał wywiad rzeka, na który udało mi się namówić Korzenia / w Studiu Rytm wszyscy mówiliśmy o nim Korzeń /. Wzbraniał się długo, twierdził, że nie jest żadnym anegdotczikiem – a był anegdotczikiem doskonałym! – ale w końcu zgodził się. Powiedział: no dobrze, pojedziemy do Almunecar, usiądziemy w knajpce nad morzem i będę ci opowiadał swoje życie. Najpierw mówił nieśmiało i jakby trochę niechętnie, ale potem wciągnął się we własną historię. Oczywiście częściowo ją znałam, ale jego opowieści z czasów wojennych i tuż powojennych były dla mnie całkowitym zaskoczeniem. Wydarzenia roku 1956 także…O jego przyjaźni z Andrzejem Żuławskim, od czasów szkolnych aż do śmierci, powinno się nakręcić film …
Maria Szabłowska i Andrzej Korzyński

Poznałam Andrzeja dzięki jego przyszłej żonie Sylwii, z którą studiowałyśmy orientalistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Była córką prezesa Radiokomitetu Włodzimierza Sokorskiego i pewnie tata jej załatwił audycję w Rozgłośni Harcerskiej – magazyn „Nie tylko dla dziewcząt”. Zaprosiła mnie tam kiedyś, żebym opowiedziała o naszych studiach. Program oprawiał muzycznie jej narzeczony i szef radiowego Młodzieżowego Studia Rytm – Andrzej Korzyński, które w Programie Pierwszym Polskiego Radia codziennie nadawało audycje z muzyką zwaną wtedy dla niepoznaki big beatową, żeby nie drażnić władz amerykańską nazwą rock and roll… ale przecież to był polski rock and roll. Nie tylko nadawało audycje, ale też, a może przede wszystkim, nagrywało wszystkie gwiazdy big beatu z Niemenem na czele: Czerwone Gitary, Trubadurów, Breakoutów, Dwa plus Jeden, Tadeusza Woźniaka, Niebiesko i Czerwono Czarnych, ABC, Halinę Frąckowiak…

Sylwia Sokorska-Korzyńska

Można powiedzieć, że to Studio Rytm i Korzyński dali polskiej młodzieży muzykę, na jaką czekała…Mało tego, wiele osób, a wśród nich krytycy muzyczni, uważało, że rock and roll nad Wisłą nie ma szans, że nie umiemy tak komponować, tak śpiewać, że to nie nasza kultura i nikt nie będzie chciał tego słuchać…Partyjne władze oczywiście były zdecydowanie przeciwne big beatowi i wtedy Korzyński genialnie wymyślił nazwę tego spontanicznego przecież i szczerego nurtu muzycznego. Nazwał go proletariackim ruchem oddolnym! Podziałało. Niemen, Czerwone Gitary, Breakout, Trubadurzy i reszta mogli zacząć nagrywać.

Andrzej Korzyński i Maria Szabłowska w Almunecar
Statuetkę Złotego Fryderyka 2023 dla Andrzeja Korzyńskiego (pośmiertnie) wręcza wnukom Maria Szabłowska
Kiedy Andrzej zaproponował mi pracę w Rytmie, myślałam, że żartuje. Nawet nie śmiałam marzyć , że znajdę się w Młodzieżowym Studiu Rytm, którego oczywiście codziennie słuchałam, więc nie poszłam na pierwsze spotkanie…Całe szczęście mieliśmy w domu telefon, jedyny na naszej ulicy. Andrzej zadzwonił i wytłumaczył mi, że jak nie przyjdę, to ominą mnie w życiu fajne rzeczy. Nadajesz się do radia – powiedział – czekam jutro, zrobimy próbę mikrofonową.
Taki był, sam cholernie zdolny, nie skupiał się tylko na swojej twórczości, lubił pomagać ludziom.
„Ale tylko tym, którym warto pomagać” – powtarzał to wiele razy.

O AUTORCE

Maria Szabłowska

Dziennikarka radiowa i telewizyjna, związana od lat z Polskim Radiem. Współpracowała z legendarnym Studiem RYTM i Popołudniem z młodością oraz z redakcją muzyczną Programu I PR. W duecie z Krzysztofem Szewczykiem prowadziła w telewizji niezwykle popularny program „Wideoteka dorosłego człowieka”. Jest autorką książek „Elvis – amerykański sen” oraz „Cały ten big beat”, a także wywiadu-rzeki z Andrzejem Korzyńskim pod tytułem „Znam wszystkie wasze numery”.